wredny x alex - dzięki niej lyrics
[zwrotka 1: alex]
zawsze na pierwszej lekcji w nowej szkole czytali mnie ‘olek’
ja pierdolę. nienawidziłem ‘olek’
a po pierwszym czytaniu listy w wykonaniu jednej czy drugiej pizdy matematyczki czy polonistki czułem się wywiedzony w pole (łęcka ty kurwo)
bo wszyscy w klasie potem mówili ‘olek’
oh man, to był omen, ale może jakbym się spruł pierwszy, zagroził że zrobię olexit to nie musiałbym trząść się z wkurwienia jak z zimna jak brr-exit czy jak eski-mos
anyway, mógę easy wjechać do mensy. jakbym za każde ‘olek’ na hajc kogoś przekręcił, to od jointów, kupionych za ten hajc niezły, miałbym już głos jak oleksy
rudy typ w gimnazjum mówił ‘olrgierd’ – żart śmieszny
miałem do szkoły blisko? no niezbyt
potem przeprowadzka do centrum – znów prestiż
z nowym sąsiadem ziomkiem w piłkę i na angielski
z angielskiego zawsze byłem on fire
jak włosy rudej nauczycielki z kanady byłem jak ‘go, dye ’em’
beka tam w ławce z sąsiadem, który tak jak ta kanadyjka mówił do mnie ziom alex
i samo poszło ot tak, alex zostało i jako alex nowych ziomków poznałem
trwa to już tak od lat – alex na studiach, pracował też alex, ale nie ucieknie od szkolnych ławek
bo czasem spontan w alexie umiera alex gdy podnoszę słuchawę
w niej ziomek z klasy mówi ‘siemasz olek, co tam? dzwonię do ciebie, bo mam taką sprawę’
[bridge: wredny]
i choćbym bardzo chciał to nie ukryję, nie
przeszłości, w której bardzo wiele kryje się
i teraz wiem, że
jestem
tym kim jestem
dzięki niej
i choćbym bardzo chciał to nie ukryję, nie
przeszłości, w której bardzo wiele kryje się
i teraz wiem, że
jestem
tym kim jestem
dzięki niej
i teraz czuję, że
to definiuje mnie x3
[zwrotka 2: wredny]
kuchnia, zamówiłem w internetach nowe gówno
po dwóch dniach kurier daje mi pomarańczowe pudło
to święta w maju tylko z otwarciem nie czekam na później
i nie martwię się czy babcia złapała aluzję
daj mi to! zrywam papier machnięciem reki
na chuj ten papier nike’i, co? nie wiem, ale wielkie dzięki
czas na triumfalną inhalację
guma, klej i trud azjatów – nic lepiej nie pachnie
tak jest. ale są mi niepotrzebne i wydałem za dużo. jak to tak?
pudła na półkach się kurzą. moja fijanca nie ma tyle par co ja
na co mi to? no na co?
bo takich nie ma zdzicho? bo fitują kozacko?
a może to wspomnienie, z którym mi głupio, bad flashback?
który uciszam bo go moje ucho nie-nie chce?
którego początki można złapać w rodzinnych alb-mach
gdzie latam w starych butach brata, a twarz wykrzywia mi urażona duma
bo innych było stać a nas nie
ale nie będę ich zwracał bo mi coś tam wraca, a dojebane są strasznie
nie będę ich zwracał, bo mi coś tam wraca. królu
[bridge: wredny]
i choćbym bardzo chciał to nie ukryję, nie
przeszłości, w której bardzo wiele kryje się
i teraz wiem, że
jestem
tym kim jestem
dzięki niej
i choćbym bardzo chciał to nie ukryję, nie
przeszłości, w której bardzo wiele kryje się
i teraz wiem, że
jestem
tym kim jestem
dzięki niej
i teraz czuję, że
to definiuje mnie x3
Random Lyrics
- big data - clean lyrics
- error (tekken+) - solve lyrics
- iowaska - change lyrics
- sleater kinney - can i go on lyrics
- blastmaster baker - yer enlightened despot lyrics
- melvin hein - autumn leaves lyrics
- paul mccartney - i saw her standing there (live at amoeba) lyrics
- latelatekuro - a long story about a shorty lyrics
- cml lavish d - trap spot lyrics
- kleeshai - o-dog lyrics