azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

wyznawcy ambicji (philly, kwas) - przebiśniegi lyrics

Loading...

ref. chcę się bawić na samym szczycie jak nigdy
ale moje wypłaty to dowoziciel pizzy
blizny, pamięć, fleszbeki, niczym agent bespieki
to życie jest bezlitosne, czekam na wiosnę i przebiśniegi

(philly)
żadna klęska
nie była klęską, to było zwycięstwo, bo to była lekcja
i dzisiaj to przeszłość
ale pamiętam to dobrze
czasy gdy byłem na samym dnie
te czasy kiedy chciałem zabić się
gdy miałem za mało odwagi na moście

chcesz faktów o mnie, dam ci je tutaj, nie potrzebna mi wóda jest
a fakty na loopach w jedno połączę jak budapeszt, widzę swojego demona

i mówią mi bomaye, więc walczę jak conan i nie poddam się za nic
i to aksjomat, że nie dam plamy jak van gogha będą mnie znali

przez ucho, tyle temu dałem przez te wszystkie lata
nie sztuką, jest nawijać pod pentlę sztuką jest opowiadać
więc usiądź i posłuchaj tego co ci mam do przekazania, bo to nie jest błaha rzecz
moja wypłata to śmiech, mama znów zapłakana, błaga by zdechł ten śmieć

a ja siana tyle w kanał spuszczam
ścieżki, kana i wódka – tak wygląda moje życie
ale to jedynie jest chwilowa ulga
dymie jak wulkan a wszystko się sypie

byłem na politechnice
a nie umiem nawet wykonać obliczeń, że to mi się opłaca
balet się skończył odwykiem , ale już wyleczyłem kaca i się czuje jak młody bóg

ref

(kwas)
przepiłem, przepaliłem swój głos, biję się z myślami, jestem przebiśniegiem, przebiję się ziom
muszę wykorzystać swoją chwilę, jak eminem, ziomki znają każdą linie, czekają aż w końcu ja nawinę ten sztos
kocham muzykę, dosiadam tę zdzirę i wio
zjebałem w życiu wszystko, wyciągnę z niego jeszcze co możliwe, muszę wierzyć że da się odbudować dzięki sile ten most

ostatnie kilka lat mojego życia, to była jazda bez trzymanki
hamują mnie choroby, z którymi dzisiaj przyszło mi przez to jebane życie walczyć
mama nazywa to już darem od boga, bo nie widziała tu dla mnie ratunku
znów popadam w chuj w dół, za dużo uzbierało się na trzeźwo tych sm-tków

potrzebuję impulsu, który postawi mnie na nogi
pokażę jak to zrobić, czemu nie obrałem lepszej drogi?
dla mnie jedyna opcja to zmienić się, nie istnieją kurwa bilety wstecz
czekam aż sukces-przebiśnieg osłodzi mi życie tym samym tu wyleczy mnie

straciłem chyba kurwa wszystko przez te złe wybory, żaden życiorys nie jest taki sam
promil i haj, jeszcze trochę tego daj, chce poryć głowę jeśli w ogóle poryć bardziej da
i rzygać mi się chce, tyle straciłem do tej pory, jestem chory na ten rap, kwas pomyśl co ci dał
na płucach więcej smoły, na sumieniu więcej plam, gdybym cofnął czas pewnie bym to wszystko spierdolił jeszcze raz

zawsze chciałem zdobyć świat, nie pomagały mi w tym wieczne doły i strach też
jutro starzy wyślą cię do szkoły, gdzie znowu gnoje będą cię gnoić i śmiać się
zawsze ktoś się znajdzie, zawsze będzie chciał cię zniszczyć jakiś głupi cham
uporać z tym wszystkim znów musisz się sam, dziś kocham ten rap, on zawsze mi mówił jak

żyć, kurwy wbiją ci nóż w plecy i tyle, już ludzi znam
przeszliśmy przez zieloną milę a wysiłek w końcu się zwróci nam
marzenia są piękne, nawet gdy życie jest ciężkie nie możesz ich zgubić brat
one naprostują ważne kwestie, było by przestępstwem zepchnąć je na drugi plan

bez k-mpli, bez sensu, bez ojca, samotny i sm-tny jak mało kto, niezmiennie mimo upływu lat
ciągle bez sensu, bez ojca, i k-mpli, nic się nie zmienia czyli jesteś ciągle taki sam
wyniszczyłem organizm do cna, byłem tak nisko jak tylko się da
zostawiłem tam swoje d n a, czaisz? dotknąłem dna

zniszczyłem się dla rapu, konsekwencje dają mi o sobie znać aż za bardzo, ty twierdzisz że znasz to?
wejdź w mój umysł, przeżyj sam to, tak jak ja pewnie będziesz chciał spieprzyć stamtąd
oddałem się temu cały, prowadzi mnie ślepa wiara, to gówno jest trochę jak chrześcijaństwo
lecz jak to mnie nie wybije stary, mimo starań, sprawi tylko ze wszystkie te mosty spłonęły na darmo

ref



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...