yappe & jazbrothers - sos na chodniku lyrics
[zwrotka 1]
to zajście w rzeczywistości nie miało miejsca
ale jak myślę o tym to wiem, że siebie nie znam
mój kręgosłup z moralności i zasad
mógłby runąć gdyby się trafiła taka sytuacja
pomyśl, że rzucili forsę na bruk, sos na chodnik
niech ma mnie w opiece bóg bo mój “czojs”, jest niewygodny
każdy rzuca się na banknot żeby zmienić los i odbić
się od dna więc pcha ile się da do kieszeni spodni
czy jestem lepszy od nich? poczekaj z tak
bo choć ciągle stoję z boku, to mi z deka ciężko stać
trochę beka tak brać w tę garść tę kiść pln-ów
potem wstać i se iść, jakby nic, bez problemu
(bez problemu) bo co to za problem
oberwać parę razy w mordę za przepychanki łokciem
koleżanki i tak wolą portfel od niej
wzmianki o forsie, widzę, ciągle, ciągle, ciągle
[refren x2]
nie da mi żyć jebany
nie da mi żyć jebany
mam spore plany, ale liczę ten hajs
który nie pozwala żyć mi jakbym chciał
[zwrotka 2]
to była… zwykła ciężarówka
jakiś świr nam kurwa zafundował rainy day
pierwszy raz widzę gościa w tym kraju
co nie myślał filozofią, “żeby inni mieli mniej”
proszę równo dzielić się – zapomniał dodać
przez co chaos zapanował i chuj zaraz strzeli mnie
ach ta, ludzka natura, coś nie po kolei w głowach
spróbuj ich przeprogramować, żeby już nie chcieli chcieć
a ja zawsze chciałem… chciałem być inny
nie chciałem czuć winy patrząc jak się niszczą
dla niektórych pieniądze to w życiu wszystko
postać z dziwką przy barze, łykając mojito
stoję jak mowgli bo, nie wiem co mam robić
jak prys i mowglee jest bezkompromisowy ten świat
nie widzę w nim swojego miejsca
skoro tylko papier pozwala nam na lepsze widoki
[refren x2]
nie da mi żyć jebany
nie da mi żyć jebany
mam spore plany, ale liczę ten hajs
który nie pozwala żyć mi jakbym chciał
[zwrotka 3]
biorę się w garść, jak w swoim pierwszym numerze
yappe sięga, po klocki choć wcale to nie jenga
szczerze, mówiąc sam nie wierze w to co robię
ale potrzebuje floty, i pierdolę twój czteromasztowiec
łapie łaków za łachmany, odrzucam ich
takie “czencz many”, waluta to kop z buta w ryj
jak się porwałem to nie pełnej, nie
nie wsadzę ręki w kiermanę, póki nie napełnię jej
brzmi to śmiesznie, lecz mówię całkiem serio
jest ostry rozpierdol, dlatego nie odejdę stąd
czasem lubię tę krew na wargach
ale tylko gdy czuje że była tego warta
niezła farsą, z tą forsą, nieprawdaż?
jest dwadzieścia piętnaście, a w głowach ciągle wparta
i dalej tego nie ogarniam stary, bo
ten kawałek to żart a i tak w kurwę prawda
[refren x2]
nie da mi żyć jebany
nie da mi żyć jebany
mam spore plany, ale liczę ten hajs
który nie pozwala żyć mi jakbym chciał
[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]
Random Lyrics
- jamie-lee - wild one lyrics
- r-moon - ich klaue fahrräder lyrics
- offwhyte - waterfront lyrics
- bosse - alter affe angst lyrics
- shakuni - bheed-bhaad || mob lynching || lyrics
- el koyote - tumba sin cruz lyrics
- gabe q - do froid pra gente lyrics
- george mcanthony - they call me trinity lyrics
- hasse de moor - tonight lyrics
- tengo john - s.u.v lyrics