azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

zero (pl) - wake lyrics

Loading...

[intro]
nasz prezydent jest martwy… taa
chwalmy pana! patrz!
chwalmy pana! patrz!

[zwrotka 1]
nie musisz dłużej mnie szukać, bo jestem – enter, enter
a dobrze już wiesz, że zaszczepiam idee – gdy tylko wejdę (weź)
znowu jak hakim nanoszę korektę na wady postawy ukryte pod mięsem
“gimme a shelter”, anioły z altamont już idą po ciebie, jak banujesz prawo
szanujesz szafot jak nawaho stepy, to dadzą ci broń i zaciągną w szeregi
jak jagger na czarno maluje te ścieżki, bo kręcisz się w bardo jak zraniony rekin
od abisynii po fiordy w norwegi wciąż szukamy pełni i reguły rzeczy
szkoda, że rebis wybili nam z głowy, a zręby kultury to śmietnik utopii
masy chcą rzezi, a rzadziej miłości – zapytaj freuda, o co tu chodzi
masy chcą smyczy i ciasnej obroży – przy tym spowitych w opary wolności
możesz opatrzyć obawy w dowody i tak nie wiedzieliby, co z nimi zrobić
jak próbujesz światło zanosić w ciemności, uważaj na tych, którzy pragną w nich brodzić
tak pomiędzy nami to my, a poza tym już nic, jak nie liczysz wiary w coś więcej
potęga władzy to mit, ale wciąż wabi psy, by stały na straży jak cerber
ja w kolejne porcje się sączę jak eter, ty nastawiasz uszu, gdy stawiam kolejkę
to nowe stworzenie, bo wracasz do siebie i wiesz, że już nigdy nie będzie jak wcześniej

[refren] x4
to tylko oni, a ty? to tylko oni, a ty?
to tylko oni, a ty? – bez ciebie oni to nikt!

[zwrotka 2]
ja za sztywne ramy rusztowań nie wejdę, to za sztywne ramy dla słowa – prelegent
jak wyrocznia pana posłana do ciebie, dla opamiętania; to coraz trudniejsze
wiem, że nie chcę dłużej ufać wszystkim – wliczając siebie, to ten inny we mnie chce
więc na siebie ciągle biorę wszystkich – wdycham ich biedę, lęk, rozpacz i grzech, ej
sam chyba tego nie zniosę – pomóż – może zapytam o drogę pretorów
ich dłonie pomocne jak płomienie stosu, ja chłonę tę ospę jak żołnierz z ołowiu
to rządy edomu, trzy kreski od kodu jak znamiona bestii, my w ramionach bogów
uśpieni jak sojusz światowych kolosów – znów w pył się obróci, co powstało z prochu
nie chcę się wyrzec absurdu – wybacz – spróbuj to poczuć jak połowę życia
jeżeli czasu nam stale ubywa – uuuuuu – bywa!
ten świat jak aswerus się stoczył z golgoty i tuła się dalej po zboczach głupoty
rozpoznasz go w opasłych tomach o zbrodni, wciąż nie zmalał popyt na te leksykony
on w sumie nie wiele zmieniony, a przykuwa wzrok jak kolory przeźroczy
masz inne widoki, niż ci na widowni i tak nie odkujesz się od ich przenośni
gdzieś – u boku podobnych, ale wciąż przepadam jak w wodę kamień go
bo niby wytyczono plansze stąd, na krawędź i jeszcze dalej – chodź!

[ref.] x4
to tylko oni, a ty? to tylko oni, a ty?
to tylko oni, a ty? – bez ciebie oni to nikt!

tekst i adnotacje na rap g-nius polska



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...