zey - bez granic lyrics
[refren]
no bo dla nas nie ma granic, jak już chcemy iść
nawet jakby się tu sufit walił ręce wzwyż
nie trzeba nam wiele, łapy do butelek
uderzamy w teren, potem mogę wejść na szczyt
[zwrotka 1]
jak leci ten bit to daj na maxa, jak słyszysz ten styl to daj nam aplauz
nie mamy już nic oprócz nas, a lecimy pić znów do miasta
nie wracam szybko, i to nie jest dziwne typie
czuje się jakbym wypił tu za błędy z dyslektykiem
od kiedy te moje zapędy tu były takie wielkie to sam już nie wiem
wiara w siebie zdejmuje granice, dlatego tak łatwo przechodzę pojęcie
to ciężki temat, brać lekko życie
chce wieczny relaks, bez żadnych limes
czas wolny to stan kobry, gdzie wstać z bomby to jak zwątpić
a chcemy tu tylko cieszyć się życiem i żeby ten rap był max dobry
czekam na uśmiech losu, póki co dostaje znaki zapytania
czy to kiedyś wypali, ale tli się wiara, która daje impuls do działania
głowa wysoko tam gdzie ambicje, to żadna nowość kto ile dziś chce
mamy już potąd jakieś granice, jesteśmy sobą w walce o liczbę
mój state of mind to open mind, daj open bar
bo pijąc polskiej sceny to pije do dna
[refren]
no bo dla nas nie ma granic, jak już chcemy iść
nawet jakby się tu sufit walił ręce wzwyż
nie trzeba nam wiele, łapy do butelek
uderzamy w teren, potem mogę wejść na szczyt
[zwrotka 2]
ta, który to raz, robię co chcę i nie mam pohamowań
się bawię konwencją i bawi mnie wczuta, a lubię eksperymentować
na imię mam filip i nie ma tu chwili żebym nie kminił patentów na sztos
ale co poradzić nawet głosy w głowie mają flow
normalny chłopak, nie żaden odmieniec
mam w bani total, pomysłów na siebie
mentalny idiota, niech obsra to pewnie
ty dołącz do nas, jak chcesz czegoś więcej
mój rap lubi bałagan dlatego nie trafi do żadnej szuflady
i nawet perfekcyjna nie poczuje przy tym wcale żenady
to ma bujać w furach jak wunder-baum, jak pytasz mnie o rap to mam ten plan
lubię se polecieć, że poopadają szczęki nawet jakbyś se tu wjebał tonę corega
bo to flow nimbus 2000, mogę polecieć i pozamiatać
czekam na moje euro i dolce, wole przelewać wódę niż żale na trackach
żyję sobie luźno, tak nie lubię tracić nerwów
czasem przy mnie huczu dostałby order uśmiechu
ciągle mam parę zapędów, i parę z nich nie przybliża ku niebu
oddalam się tu od wszelkich reguł, czekam na fame na miarę talentu
[refren]
no bo dla nas nie ma granic, jak już chcemy iść
nawet jakby się tu sufit walił ręce wzwyż
nie trzeba nam wiele, łapy do butelek
uderzamy w teren, potem mogę wejść na szczyt
tekst i adnotacje na rap g*nius polska
Random Lyrics
- grateful dead - me and bobby mcgee (live at fillmore east nyc april 1971) lyrics
- grand blanc - degré zéro lyrics
- the school - love is anywhere you find it lyrics
- one gone thus - i disappear lyrics
- john hendrixs - fictional reality lyrics
- cruz cafuné - 922 & heartbreak lyrics
- lil addie - out da 4 lyrics
- hugo nameless x fruchtmax - wkmsnshg lyrics
- rafael valente - no seu lugar lyrics
- lucas couto - angel city lyrics