azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

zkibwoy - koszmarny piątek lyrics

Loading...

[intro / cuty / scratche: dj ader]

[zwrotka: zkibwoy]
wracałem ze studia, była czwarta na ranem
liczyłem, że trafię na farta z kebabem
liczyłem na szamę, zamknął turas bajzel
pasażer na gapę przez most i pasażem
pora taka, że dziwki, kurwy, tatuaże
jakiś inspektor gadżet na mocnej fazie
za nim psów rodzina, ej, co jest dalej? co jest dalej?
cztery torby na sobie, robił transfer adder
ja obcinam te wąsy, jeden sapie strasznie
czy znam tu jakąś siłownię lub saunę? mówię:
“co on ochujał? ej, co jest z tym klaunem?
dobra, nara, stykłby skrecz dinala (dobra, nara)
adrian, odbijamy, kierunek garaż”
obcinam, pała jak chuj, przypala frana
szybki skrót dawaj, ej, kończmy ten dramat
dalej była ustawa z jednym z tych, co działa
gradacja grama, sztukaś mocny jak granat
podklejka pod ławką za hajs ugadana
tym razеm nie było, wiesz, dobra, nara
po drodze topimy flara, lеcąc w beton
weź puść mu [?], jest ponoć z kobietą
strzałka, lajtowo oddamy ci hajs za majka
wpadamy, ta klatka, ziom rozjebany lekko
ej, co jest z tobą, kto ci zrobił taki wietkong?
aha, k+mam, będzie replay z wendettą
a ten cwel [?] niech szacunek da pięścią
trzymaj się ciepło, my lecimy z tą treścią
patrzymy ze stu metrów – te same psy węszą
nie wiem, jakim cudem zaszli tu tak prędko
“siekniemy rozmijkę – ty idź tam, ja na zachód
spotkamy się przy macu, wyślę esem status”
idziemy, wiesz, żaden z nas się nie bał
w końcu swoje miasto powinienem znać
wiesz o co chodzi, tyle gówna tu
dochodzi na osi prawie siódma już
no to kurwa chuj, ostatnia dwójka na karcie
ty, jak coś, to siedzę w bazie
to nie dzień jak co dzień, ale też nie wyjątek
tak to się robi na zachodzie; koszmarny piątek



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...