azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

zwt - 616 lyrics

Loading...

[zwrotka 1: alhemik]
ekskluzywne dziwki mam ich kurwa całą masę
mam zajebisty bit, co nakurwia b-ssem
toczy się mój bentley na platynowych felgach
na szyi gruby łańcuch, diamentowy grill na zębach
mam to w dok-mentach, jestem ostrym gnojem
zrzeszeni w temacie, to gwałty i rozboje
mój zajebisty harem, wyjebie cię w powietrze
tylu zajebistych szmat nie widziałeś nigdy jeszcze
letnie rezydencje w najcieplejszych częściach świata
głód, nędza i kryzys to mi koło chuja lata
gardzę kawiorem, homarami w białym winie
tu płonie gruby hajs i w bogactwie życie płynie
beretta ze złota, glock na platynie
diamentowy kałach, tu policja szybko ginie
palę skręta, pale za skrętem skręta
właśnie go odpalam, ognia mam już w rękach!

[zwrotka 2: alien]
życie w pierdlu, to nie są rurki z kremem
jestem alien, pamiętam gdzie zaczęłem
jakbyś tu trafił, był byś moją suką
przy każdym śniadaniu, przedstawiałbyś się dupą
nachylałbyś się dupą i robił mi laskę
jesteś dziwką, spust poleci ci na czaszkę
to już wszystko było, teraz wyjebane
dziwki znów, kurwa oblewam szampanem
najlepsze fury, najlepsze prostytutki
kokaina, wódki, przypalone stówki
to całe moje życie, ej, chuj z prawem
jestem hustlerem, zdaję sobie z tego sprawę
od małego chciałem mieć, własny burdel
palić pieniądze posuwając drogą kurwę
zwt ,czyli sześciu kozaków
cała ekipa, znowu na tym tracku!

[zwrotka 3: siuslonskee flejva]
siuslonskee to ten typ, co ziołem myje zęby
w jednej dłoni czarne bongo, w drugiej wciąż powstają skręty
lecą buchy z płuc, jak powietrze przez wentyl
to czyni mój styl świeższy od pierdolonej mięty
na bicie język cięty, to zwt patenty
by ssać te czarne lance sukom nie trzeba zachęty
pytasz mnie o sk!ll, błyskawicznie stawiam puenty
ciągnę z wora te punchline’y, tak jak mikołaj prezenty
tak jak ja przy mikrofonie, napierdalam jak najęty
tak z united brockers(?) ziomki, zostawiają parkiet wklęsły
hip-hop kultury, wielbię cztery elementy
w każdym z nich sprawimy, że z suk ciuch zostanie zdjęty
dobra chyba czas, kurwa zmienić ten rym
ekipa znów zebrała się by produkować dym
wiadra, grube lufy, kacze po trzy giety w każdym bacie
to jest modus operandi zrzeszonych w temacie!

[zwrotka 4: tehnikk]
ty ścisz mikrofon, kiedy wchodzę do studia
siłą głosu robię przester, niektórych to wkurwia
technik tego składu, człowieku, elita
zwt luźnie życie, z ziomami na bitach
gangsta rapu król ziom, ja tak sądzę
z postępu jest flow, za flow są pieniądze
za hajs jest wszystko, do hajsu ciągną kurwy
w temacie zrzeszony ta, z tego jestem dumny
platynowy kastet i grill na zębach
krzywo na mnie spojrzysz ze światem się żegnasz
lewy, prawy, prosty, z kolana po żebrach
ze mną zadzierasz
zobaczysz że przegrasz
nie boję się nikogo, ha, słuchaj dzieciak
lepiej zejdź mi z drogi, bo na oiom będziesz leciał
nie pucuj się tu ta, bo skończysz marnie
frajerom łamię kości ta, profesjonalnie!

[zwrotka 5: skate aka mc horus]
skate moje imię, całe życie w siwym dymie
chwila płynie na rozkminie
żyję w zwt rodzinie
palę wciąż marihuanę
zawsze pyski nastukane
płonie ciągle gram za gramem
nigdy się nie liczę z sianem
no a potem dziwki, koks
będę ruchał całą noc
koksem przepełniony nos
wciąż na konto spływa sos
krąży gibon z ust do ust
ze spojrzeniem ciągle spust
przed oczami znowu biust
zbieram dupy tak jak chrust
mam platynę, srebro, złoto
nie zrozumiesz tego cioto
znasz ten głos nie pytaj kto to
na bit wjeżdżam znów z ochotą
palę skręta co dnia
ciągle w ręce trzymam ognia
whisky zawsze spijam do dna
znów pod domem fura bonda
sobieszewo, wrzeszcz, czy chełm
nikt tu nie jest kurwa psem
gdzie co kupić ja to wiem
gibon płonie w każdy dzień
mc horus, czyli skate
ciągle popierdalam z batem
co dzień rucham dobrą szmatę
palę hajs, czyli sałatę

[zwrotka 6: mc koxx]
wiesz co to człeniu? to jest platyna!
to jest to, co z dumą w ręku trzymam
kieta, glock, sikor i inne gadżety
to jest co ja mam, nie ty niestety
kajdan wisi na szyi, wiesz to jest splendor
mc koxx tnie ulice, twarze bledną
fura toczy fele, gary tłoczą wachę
sunę na relaksie moje płuca raczę machem
24-ki toczę w pełnym słońcu
przecież muszę ruszać dupę swoją w końcu
życie na prestiżu, nie ma na nas bata
problemy rozwiązuję przy pomocy gnata
dzień jak zawsze na wyjebanym tingu
nie ma dnia bez ka-ka-kaczingu
giga tony hajsu, puszczam luźno z dymem
wiemy o co chodzi, kochamy platynę!



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...