azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

areczek prg – moja patologia lyrics

Loading...

[zwrotka 1]
ulica, ulica, moja patologia
dla tych, co przetrwali, się nie dali, elo gloria
wychodzę z klatki, mijam dwie sąsiadki
w głowie już mi chodzą znowu kurwa jakieś kwiatki
podążam gdzie ekipa, do sklepu po vip-a
już tam kręcą tip do tipa, no i szczyt kruszy się w bletce
mówię: “kurwa, już nie jaram”, ale za chwilę zechcę
nie wiem, czy z tego wyrosnę, kiedy jarać się odechcę
stoją pod bramą, jak zwykle wczesna pora
już minęło tyle lat, a on dalej maradona
knują jak gołębie w poszukiwaniu chleba
roztrzęsione ręce funkcjonować trzeba
zdarzy się, że na mecie ci zostawią całą rente
żeby tylko było czym się najebać codziennie
ja też się cieszę, cieszę się niezmiernie
ma się true, no i chuj tak w ogóle ci ode mnie
hahaha, życie toczy się
moja patologia co dzień czymś uracza mnie
od lat to zauważam, i nic się tu nie zmienia
rozkminy na meliny, tutaj nie brakuje cienia
kopsnij pan ćmika dwa zyla i muzyka zagra
będzie gicior, jak kopsniesz pan dla szwagra
zdrowia, szczęścia dzieci, i na plecach coś tam targa
pizda jakaś na pół oka, rozjebana warga
żółte włosy, czarne łapy i pazury
zapyziałe, dzisiaj znalazł trochę mi dziwnie sie czuje
doskonale, znowu siara no i nara
sam pierdolnie tą alpagę, jeszcze tego nie rozkminiasz?
zapraszam na pragę, nakurwieni, zmenieleni
na twarzy z czarną magmą pod niebieskim, pod krugerem, u swojaków i pod agmą
stoją wszedzie, jak żołędzie kurwa leżą na jej szyi
żółte liście, zajebiście
nic się tu nie zmieni
wychodzą jak z podziemi, z piwnicy karaluchy
szluga z ziemi, się dotleni
pierdolnie ze trzy buchy, ruchy, ruchy po śmietniku
puszki i kartony, zuch jest facet tak bez kitu
mówi, że kocha te strony
zajedź piątkę, to zaśpiewa, zarymuje i zatańczy
mówi: chuj jej kurwa w dupę
policyjnej szarańczy
mi tam jeszcze sił wystarczy
żyję, bo piję
jak bym przestał to kaput
sam sobie podcinam szyje

[refren] (x2)
moja patologia, to ulice te
moja patologia, to nie minie cię
każdy ją przykuka, za minutą minuta
widzę ją tak, jak ty
to samo znów, o nie

[zwrotka 2]
2000 rok, dzieciak patrzy na potyczki
żul wyjebał babie krzesłem, ona wjebała nożyczki
a dzieciaki stoją z ćwiartką, jeden stoi na przypale
jara szluga zawodowo, lubię, to se palę
matka dawno nakurwiona, z ojcem chuj wie gdzie polegli
to dzieciaki się zebrali i za hajsem pobiegli
tutaj biją, no to w ryja, zapierdolić rurą chama
pełen portfel, okulary, telefon i samara
obława, kurwy jeżdżą, poldek, żebro i ekipa
pokitrani, wydygani, lecz ominięta lipa
no i dalej dzień jak co dzień, oby kurwa nie na głodzie
nie myśleli gdzie zajdą, na krawędzi życie w modzie
córka krzyczy: “mamo przestań, znowu jesteś najebana”
“znowu tu jest jakiś facet, co śpi z tobą do rana”
praca złodzieja, radzi sobie, pomaga swojej siostrze
przystawiając do gardła bananowcom noża ostrze
grupa młodych kelmasiarzy wzięła pod skrzydło dzieciaka
żeby z nimi zaczął walić i na mieszkania latać
tak jak ktoś zrobił babola, ten co stanął na oriencie
i złapali dzieciaczynę, policyjne jebnięcie
chude, wykręcone ręce, gleba i bijące serce
wpierdol ostry na komendzie, jeszcze nie widział co będzie
heleniarz wali z dupy, wszystko na niego zwalił
no i dzieciak do zakładu w moment się powalił

[refren] (x2)
moja patologia, to ulice te
moja patologia, to nie minie cię
każdy ją przykuka, za minutą minuta
widzę ją tak, jak ty
to samo znów, o nie

[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...