azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

blitz – 100 linijek wkurwienia lyrics

Loading...

wejście jest wreszcie,nie wiem czy nie za późno
podejście,pierwsze,nie przyszedłem tu na próżno
nareszcie tu jestem,zamierzam jechać równo
w tekście po wersie dostaną ci co mnie nie lubią
cztery lata zbierałem odwagę,chociaż nikt mnie nie chce
ja będe to nagrywał dalej,dla tych dwudziestu wyświetleń
ciągle w chujowej formie,nie mam nawet majka
ale będe walił po mordzie,każdego niedowiarka
muszę wykorzystać szansę,bo to trochę nie na miejscu
nie spalę się na starcie,ale wjebie się jak deadpool
myślą,że mnie ubiegli,spokojnie bez pośpiechu
mam tyle energii,że nawinąłbym to na jednym wdechu
wiem,że tak się nie da,ale na wdechu mogę ich zdmuchnąć
dla mnie bramą do nieba jest to co dla ciebie jest furtką
nie zamierzam się sprzedać,więc nie nazywaj mnie kurwą
kartka,bit,długopis,to bedzie dzisiaj mój trójząb
nikt tego nie zrozumie,nie nazwę tego remixem
zremixuj swój stosunek i w końcu zamknij pizdę
będe rozstawiał po kątach,wiem,że będe mistrzem
dopiero wtedy posprzątam,kiedy wszystkich zniszczę
tylko wierze w siebie,jeśli chodzi o wierzenia
bóg zesłał mnie na ziemie,tyle w kwestii dziękczynienia
czy przyszedłem z nieba,to kwestia do przemyślenia
czy może zesłał mnie nether,po rachunku sumienia
mimo słabych rokowań,wierzę,że do czegoś dojdę
co możesz mi zaoferować,oprócz wzięcia stu kopów na mordę
mógłbym się dissować,ale to by było nie rozsądne
nie zamierzam się chować i znowu ruszam na wojnę
zmierzam krętą drogą,po troche lepsze wyniki
cały czas jestem sobą,więc nie mów,że jestem nikim
co dzień coś mi się pieprzy,nie słucham rapu ze stanów
a i tak będe lepszy niż połowa tych baranów
znowu to nagrywam i zaśmiecam tym youtube
znowu będą gdybać,czy z tym skończę w końcu
to nie wchodzi w grę,bo wchodzę,żeby się odkuć
i dojść do czegoś więcej chce,niż do kilku wniosków
cztery lata temu,wypuściłem dwa dema
wróciłem tu znowu,bogatszy w doświadczenia
nie przyszedłem z myślą o jebanych tantiemach
tylko po to,by pizdom pod nogami zatrzęsła się ziemia
mama mnie prosiła,żebym się nauczył oszczędzać
ale boje się tego,że to mi się udzieli na werblach
właśnie dlatego,wole teraz wszystkich besztać
często nie mam hamulców,więc nie mogę przestać
całe te ciśnienie,to zaczyna mnie wkurwiać
niech zejdą na ziemię,bo nie doczekają jutra
znowu jakaś pizda będzie mnie ciśnąć,aż pękne
jedyne co będą dzisiaj naciskać to enter
to nie boli już,zamknę im tym mordy na amen
to nie hollywood najlepiej się czują przed ekranem
to dopiero połowa,chcę wszystkim trafić w serca
ostrze słowa,żeby wam z piskiem przebiły kevlar
czasem się zastanawiam czy to dramat czy komedia
tutaj każdy woli kłamać,zamiast trafić do sedna
z każdą kolejną linijką,rośnie we mnie agresja
nie planuje zamilknąć,chcę pokazać swój potencjał
kieruje się nienawiścią,raczej to się opłaci
no bo gram tutaj o wszystko i nie mogę nic stracić
nie przyszedłem z myślą,żeby się wzbogacić
ale wiem,że przyszłość mi za te trudy tu zapłaci
kolorozywana rzeczywistość,video jak bajka
bardzo szybko to prysło,jak mydlana bańka
wszyscy tu zarazem płytcy i głębocy jak bajkał
pofałdowani jak bałkan,ja się bronię to mój barkan
z trudem,znowu trudzę się,żeby do kogoś trafić
truje was i tracę czas,żeby więcej się nie trapić
nie umiem pływać,ale rzucam się na głęboką wodę
nie ma co gdybać,wiem,że to jedno z ostatnich podejść
nigdy z tym nie skończę,rozpędzam się na werblach
to dopiero początek,właśnie się rozkręcam
zbędne gadanie jest w modzie,nie zawsze na miejscu
zrozum chociaż połowę,zanim powiesz,że to stek bzdur
nikt mnie nie rozumie,to doprowadza mnie do złości
powiedzieć nie umiem,czy to kwestia iq czy jakości
nie wiem czy to pokaże,ale zrobię wszystko
żeby to tym razem trafiło do twojego umysłu
układam coś z tych kilku liter,żeby się tu wyżyć
ciągle wstaje na pohybel tym co postawili na mnie krzyżyk
nie wiem skąd w głowie,mam takie pomysły
wiem,że się boją,bo bym pozabijał wszystkich
będą chcieli mnie uciszyć,będą chcieli mnie zdeptać
ale pójdę dalej z nimi,kurwa nawet na ich podeszwach
kiedy osiągnę swój cel i złożą kapitulację
to będzie najpiękniejszy dzień,kiedy mi przyznają rację
wiem,że jestem warty,tego całego zamieszania
teraz ja rozdaje karty,bo mam pociąg do grania
jadę po dobrym torze,teraz przyszła moja kolej
raczej nikt mi nie pomoże,chyba,że w tym,żebym poległ
idę wciąż pod górkę,ale się nie przejmuję
chociaż mój największy sukces to cztery łapy w górę
może podpiszę pakt z diabłem i znajdę się na szczycie
zobaczycie na dnie,jak wygląda prawdziwe życie
ostatnie dziesięc wersów,a mam siłę na kolejne
jak strzały utkwią w sercu,choć amorem nie będe
powiesz,że to pozbawione sensu,ale wejdę
sk-maj chociaż połowę tekstu,to może się tym przejmę
to raczej mi nie minie,obserwują mnie przez palce
za parę lat jedynie będą mogli na mnie patrzeć
niezwyciężony pewnie,agresja rośnie z każdą chwilą
a każdy cios we mnie oddam ze zdwojoną siłą
długo milczałem teraz krzyczę i robię wszystko wierz mi
żeby w życiu czy w muzyce,nie skończyło się na jednej pętli



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...