azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

dedo (2) – nigdy nie chciałem ci mówić lyrics

Loading...

[zwrotka 1: edzio]
mówiłaś mi po pierwsze szczerość – bez niej nic nie wyjdzie
mimo to wiem, że niektóre sprawy lepiej przemilczeć
czasem wolałem być cicho, gdy widziałem ciebie znów
i nie mówić nic, lecz ty rozumiałaś mnie bez słów
tak wiele chcę powiedzieć, ale czuję się jak frustrat
strach przed twoją reakcją knebluje mi usta
nie myślałem, że ten moment będzie trudny tak
w głowie natłok myśli, ale znowu słów mi brak
gdy tak patrzysz nie mogę ze słów nic wyrzeźbić
moich strun głosowych nie ruszyłby nawet jimi hendrix
tyle pytań chcę ci zadać, które mi w głowie siedzą
ale zbyt boję się, że zadasz mi ból odpowiedzią
czasem mam ochotę tu zacząć wszystko od nowa
zamiast wymieniać spojrzenia zacząć wymieniać słowa
choć jedyny wyraz tu to wyraz zwątpienia na twarzach
to czuję tęsknotę, gdy znów sobie ciebie wyobrażam

[zwrotka 2: tmk aka piekielny]
mam problem… generalnie mam ich sporo
bo od dawna „żyć spokojnie” to oksymoron
w kraju gdzie rozwiązać je ciężej niż supeł
wiem, nie zmienię nic, kurwa… super
zdrowie mi siada, to trochę śmieszne
jak myślę ile lat powinienem mieć przed sobą jeszcze
i chyba mam to w dupie
nie chcę hajsu, zdrowia i tak nie kupię
i coraz częściej widzę strach stojąc przed l-strem
skaczę za marzeniami i spadam w pustkę
podobno jestem twardy jak skała
podobno… podobno taka jedna mnie kochała
nie chcę już ślepo wierzyć i ślepo ufać
uczę się jak przeżyć i co zrobić by nie upaść
nigdy nie chciałem ci mówić o tym, że tracę nadzieję
na lepsze jutro, co teraz ze mnie za facet ?

[zwrotka 3: dedo]
nigdy ci tego nie mówiłem, ale wątpię bardzo często
i boję się gdy patrzysz, bo to zwiastuje bezsenność
złość… tłumię od wewnątrz, nie mam siły krzyczeć
zwierzam się ulicom, bo rozumieją gdy milczę
i nie chcę więcej słyszeć słów mówionych szeptem
bo mimo, że są ciche to bawią się moim tętnem
zmęczone sumienie mówi bym się już położył
a ty widząc, że wciąż stoję… odczuwasz niedosyt
dreszcze na ciele, już mięśnie mają dosyć
i już nie mówię, bo niechęcę kłamać cię prosto w oczy
powietrze stało się ciężkie, bo za dużo w nim emocji
i nie pytaj mnie jak będzie, bo sam nie wiem co mam robić
wszystko zatacza krąg, ja znów unikam rozmowy
w gestach widzę drugie dno, przecież wszystko ma dwie strony
przestaję się bronić, nie pytaj bo nic nie powiem
dzisiaj przestaję cię gonić, bo co chciałem mam przy sobie…

[zwrotka 4: szyna]
susza rankiem to standard jak katar w lato
to gorzkie jak prawda, gdy okazała się szmatą
i to nie chamstwo, lecz z mojej strony szczerość
zresztą nazwij to jak chcesz – nawet klęską
nie minął miesiąc, dwa, lecz dwadzieścia cztery
a ja wciąż padam na twarz, gdy przychodzą weekendy
i niby nie ulegam presji, niby trzymam fason
lecz najchętniej, nie rozstawałbym się z flachą
i ja wiem, że alko to nie jest żadne rozwiązanie
winienem patrzeć za pracą i ustatkowaniem
więc swoje kazanie proszę kurwa sobie odpuść
bo wiem, że mam talent do olewania wzorców
a może po prostu żyję inaczej od innych
nie słuchając cudzych głosów tylko własnych myśli
i pewnie jestem naiwny, bo miałem ci o tym nie mówić
żebyś nigdy nie uznała, że jestem kurwa sm-tny

[zwrotka 5: rover]
nigdy… nie chciałem mówić – emocji akupunktura
że nawet płacz kobiety możesz puścić koło chuja
żyjesz na twardą stopę, tak że życie buja
bo jaką szanse życie da, że dożyjesz stu lat
w ciemnym pokoju, trzymasz diabli inwentarz
dwie deski pod podłogą wkładasz motyl obok skręta
nigdy nie chciałem mówić ci, że wiem
jak mocno stres może rodzić lęk…
co czujesz gdy ktoś naciska dzwonek
i na ile pewne sprawy są wiadome, cień u progu drzwi
po drugiej stronie listy przynosi goniec
choć czujesz strach, że psy siedzą na ogonie
życie to moment – taniec z przedłużeniem ręki
trzy ciosy na korpus, jedno cięcie wzdłuż nerki
wyliże się… ty czekałeś na sprawę
nigdy jej nie powiedziałeś, że poszedłeś na wagę… i nie wrócisz

[zwrotka 6: patro]
ciężko jest słuchać… i dostać coś w zamian
dlatego nigdy nie mówiłem nikomu o wymaganiach
lubiałem poznawać dźwięki
gdy jej róż na policzkach mówił, że świat jest piękny
została tylko godność
i parę długich nocy które zamieniła wolność
i parę długich nocy, które nam dały rozkosz
wybacz, że o tym mówię i tak zapomną
nie chciałem mówić… nigdy, bo nie wierzę w stagnację
na co dowodem są zaciśnięte palce
zawsze… kiedy chciałem cię szanować
po chwili przeklinałem wolność słowa
i milczałem dla nas, bo to było najprostsze
czekałem na twoje jedno „tak” prze lata
choć każdy wybór kłócił się z moim rozsądkiem
to dalej gram, chyba nauczyłem się wracać ?



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...