azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

dzakob – dla prawdziwych serc lyrics

Loading...

[zwrotka 1]

nie będę sm-tny – nie, nawet jeżeli opuścisz mnie
przebiorę ciuchy, bo wychodzę – to już nie serca na betonie
gubię się w moich postach, ona nie była zazdrosna
ona śmigała na hotel jak, ale po tygodniu obciach
nie, nie, nie się zakochuje albo zauraczam
nie znam typiary dokładnie, ale wkręcony w to, że się opłaca
mówię mua-a, wychodzę to mówię papa i myślę o tych buziakach
ale się nie opłaca
ja nie potrafię wybaczać, dobrze, że ty nie przepraszasz
zabieraj te sms-y i tamtego typa ja nie będę płakał
chce pić wino bonavito, kopce wyro
to twój problem, jak to widzą
się zmieniło, weźmiesz siłą coś co obce
niby śpisz u koleżanki, potem mi dajesz coś na valentine’y
chciałem ci nadawać miano mojej kobiety, nie chwilowej kochanki
wiem, że spałaś z nim dzień wcześniej, jak mówiłaś, że cię wkurzam
jak ci wsadził bolca po północy, to ci nagle przeszła burza
czułem coś, nie śpisz noc, ja sę wstaję – ty dostępna
pytam co tam, ty coś wkręcasz, że ci dobrze weszła gierka – odpuść
mówię – chce spokojne życie
po stosunku, po prezencik to jechałaś z tamtym typem

[ref. x2]

twoja cena jest chyba nie warta mnie
dla ciebie nie ruski szampan – musi być moët
nie za ciebie piję chandon – bo to dla prawdziwych serc
a ty nie myśl co jest prawdą – bo dawałaś parę zdjęć

[zwrotka 2]

czuję się jak debil po wrzuceniu czternastego z dedykacją
nie to, że się czepiam, bo dawno minęła zazdrość
materialistek więcej nie wezmę nawet za darmo
nie pytają jak się czuję, tylko czy zapłacę kartą
kuba nie marudził, a ty mówiłaś, że nachalny gówniarz
spinałaś o to, że pytałem co tam, jak się odzywałaś po 2 dniach
łudzę się tylko jak piszę ten numer, że mogę to sobie porównać
chciałem nie olewać kobiet, ale w soboty to ziomy i wódka
nie zginę, bo lubię tłum, ty chciałaś poznawać backstage
uległem tobie za szybko – zrobiło się niebezpiecznie
macie rację, że to błąd, ja się pod tym podpisuję
biorę se moëta w dłoń, chyba czegoś nie rozumiem
jak się szanują kobietki, nie lecą na tani prestiż
chyba jest dobrze mi bez nich, nie tracę więcej energii
siadaj mi, siadaj mi – bo się do tego nadajesz
ooo serio wyrywam cię na tani bajer
ej, ej oczy zielone – nieszczere no bo zakłamane
nie wiem dlaczego poświęciłem ci 2 numery co znałeś na pamięć
(nie wiem sam)
głupi jestem, oddaje serce, jak po tygodniu no to na tydzień
żyjemy we śnie, żyjemy s-xem coś tam, że przez nie ciebie nie widzę

[ref. x2]

twoja cena jest chyba nie warta mnie
dla ciebie nie ruski szampan – musi być moët
nie za ciebie piję chandon – bo to dla prawdziwych serc
a ty nie myśl co jest prawdą – bo dawałaś parę zdjęć



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...