azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

honza (pl) – domek z kart lyrics

Loading...

[intro – honza & –mlodyzens–]
–mlodyzens–
yeah
–ej–
yeah, yeah
mlodyzens
honza

[verse 1 – honza]
ayo, honz, przeszedłem alkohol, kłótnie, zdrady, śmierć
jak bóg pójdzie w złą stronę nie będę za nim biec
żaden nagi sens, pogrzeb głebiej, pierwszy co chce spalić benz
jak widzicie swojske ręce rozmiar oczu więkzy niż w anime
robie stały dźwięk który jeszcze wpadnie tym kurwom w ucho
żeby kiedyś zapełnić wannę nie modlę się żeby uszło na sucho
będziemy jutro yakuzą ostatnimi czasy patrzę w l-stro za dużo
gramy dalej z naszą naturą nawet jak utną nam puzon
jeszcze uschną jak zobaczą nasze twarze w torwarze
chcieliby wrzucać każde nowe cielę na ołtarze
rodzice się nie ożenili więc nie martwiłem się o rozstanie
lecę szybko jak gonzalez i nie strace tego przez ćpanie
to h z zhz, gruba ryba i produkcja jak emade
każdy raper to głupia diva z głową w swoim temacie
rzucaj syfami, to się wjebie w zbroi na waszą estradę
jestem jak błąd w tym systemie, prasa spisze erratę (yeah)

[chorus]
pracowali tyle lat, na domek z kart jak robin wright
oddam wam tę zjebaną koronę wolę być asem tego domina
palę zielone i śmieje się jak joker z twoich szans
więcej jopków niż gambit wychodzi z moich łap
pracowali tyle lat, na domek z kart jak robin wright
oddam wam tę zjebaną koronę wolę być asem tego domina
palę zielone i śmieje się jak joker z twoich szans
więcej jopków niż gambit wychodzi z moich łap

[verse 2 – mlodyzens]
życie leci jak na slow mode
leci w kółko jak jebane rondo
nigdy nie poznalem swój komfort
nigdy nie było jak w talk show
w mieście toczy się dope war
w świecie w którym zrozumiałem co to wolność (wonlość)
nie jeden stąd chciał wylecieć jak concorde
ja się wbijam na pełnej jak james bond (co)
mam rękaw wypełniony asami i reklamówkę jägerami
chcieli żebyśmy zostali sami
ja się pomodlę za nich, chociaż chcieliby mnie zabić
wszystko przez zazdrość, zawiść
zamiast starać się mieć więcej, ej
śmiej się śmiej, zobaczysz jednak (zobaczysz jednak)

[chorus]
pracowali tyle lat, na domek z kart jak robin wright
oddam wam tę zjebaną koronę wolę być asem tego domina
palę zielone i śmieje się jak joker z twoich szans
więcej jopków niż gambit wychodzi z moich łap
pracowali tyle lat, na domek z kart jak robin wright
oddam wam tę zjebaną koronę wolę być asem tego domina
palę zielone i śmieje się jak joker z twoich szans
więcej jopków niż gambit wychodzi z moich łap

[verse 3 – mlodyzens & –honza–]
ayo, zens, przeszedłem choroby używki i cash
znałem tych typów co chcieli robić flex
nie chcieli dawać bo serce mówiło “bierz”
a każdy z nich jak jebany sęp (jak jebany sęp)

–każdy z nich myśli że jest jak biały kruk
żadne whiskey nie sprawi że zniknie stary kurz
weszli w jebany animus — samouwielbienia
gryzą nas jak pies dopóki nie stracą uzębienia–

nie chcieli zmienić otoczenia
zostali w bagnie które nigdy się nie zmienia
wystawili duszę na sprzedaż
po najniższych cenach (po najniższych cenach, ej)

–wszystkie łzy, caly wstyd zapisałem w tych jebanych trenach
nikt nie jest zły, ale ty będziesz mówił, że nie mamy creda
spisałem pergamin piekła — jeszcze to zaśpiewasz
bram do nieba nie otworzy ci jebany sezam–



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...