azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

hugo knauf – fisheye lyrics

Loading...

czasem słyszę cię, jakbyś krzyczała na mnie przez ścianę
czasem nie słyszę wcale i trudno mi w tym się odnaleźć
czasem widzę jak kłamiesz a ja znam kłamstwa na pamięć
czasem dostaje papier i na nim zaschnięty atrament
mimo zmienności czasem, najbardziej boję się że ją stracę
i że słowa co mówisz staną się takie same
boję się oczu kamer gdy żyję na spontanie
jak idę ulicą się boję, przypadkowo się spotkamy

pędzę w odmęty nędzy
na zakręcie skręcam skręty
zawinięte w bletke nerwy
wciąż udają we mnie bębny
po raz setny jestem zamknięty
gardisepty, strepsils męczy
żywot ciężki, jakiś miękki jestem
gdzie ten wentyl

czas ucieka przez okno
narzuca wysokie tеmpo
wokoło pachnie mi wiosną
skacze mi wyżej tętno
twój dom+f+n ma error
wchodzę na drugiе piętro
do góry prowadzi wektor
baltazar, kacper melchior
ref
nie muszę iść żeby pokazać jak chodzę
nie muszę gryźć by udowodnić że mogę
nie muszę robić wszystkiego co chcesz abym robił byś rozumiał+
nie jestem jebanym robotem
[nie jestem]
nie muszę warczeć żebyś się do mnie nie zbliżał
nie wyliczam ci wad ale widzisz we mnie przeciwnika
nie robię tego wszystkiego ale chciałbym abyś to widział
mogę się potykać, zdychać, pisać, używać bezokolicznika

ściany znużone tańczą pokryte gipsem gdy ja bełtam
wydaje mi się że jestem bardziej sztywny od tego krzesła
przyznaję że mam ochotę by nareszcie stąd wypieprzać
nie wiem czy przetrwam bo się zmniejszam i zwiększam

ona ma uśmiech dziecka i pyta gdzie jest jej ekran
rzuciłem już wszystkie przekleństwa i rzucam wszystkie zaklęcia
na zegarku pierwsza
ta ulica wydaje się szersza
ktoś podaje resztę gwizdka
nie no! kurwa! ekstra!

ciągnę stopami po mokrym asfalcie, siedzę w bagażniku
maluję sprayem wąsy na twarzach przyszłych polityków
kupując kebsa wiem że styknie mi na cole kwitu
na jednym kole, lecę naokoło
mijam grupy stoików
niektórzy liczą ile czasu przepuszczam przez dłonie
niektórzy patrzą mi na ręce i co nimi kurwa robię
ja spokojnie patrzę jak miasto szybko płonie
staje przede mną otworem
w deszczu meteorów myślę o niej

ref
nie muszę iść żeby pokazać jak chodzę
nie muszę gryźć by udowodnić że mogę
nie muszę robić wszystkiego co chcesz abym robił byś rozumiał+
nie jestem jebanym robotem
[nie jestem]
nie muszę warczeć żebyś się do mnie nie zbliżał
nie wyliczam ci wad ale widzisz we mnie przeciwnika
nie robię tego wszystkiego ale chciałbym abyś to widział
mogę się potykać, zdychać, pisać, używać bezokolicznika

jestem jak pelikan
łykam energetyka
nie wiem jak się nazywam
raz kozak, raz się wzdrygam
czasem cicho zasypiam
głośno budzę do życia
moje oko to fisheye
coraz bardziej utrudnia
dostrzeżenie jutra
jak krzywe l+stra
dni się ciągną, noc jest krótka
czas i hajs przepuszczam
modlitwa na ustach
budzi lepiej niż wódka
na zegarku szósta
yo! elo! nara! szufla!

czasem to jak chwila w której nagle trzeźwiejesz
mimo że chwiejnie, zaczynasz iść przed siebię
jak jedno oka mgnienie
posłuchaj na refrenie
zostań z dala ode mnie
wiedziałem że się zmienię

krztusiłem się tym miastem
ganiałem z jakimś lapsem
co upadł jak ten kapsel
prawie mi zabrał szansę
wszystko już teraz jasne
moje słowa to kastet
już nigdy nie zgasnę
bo niosę dumnie tarczę



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...