azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

kamil wywrocki – błędy lyrics

Loading...

[refren]
tam gdzie diabeł mówi dobranoc, tam jego ogary nadal czyhają
skrytobójcy cienia sztuczki zbrodniarsko zapodają, szczęście odbierają
oto złe wspomnienia, które co dzień świadczy nam życie
co dzień nas odmienia, aż staniemy się drugim syzyfem

[zwrotka 1]
często zachodziłem w głowę, kiedy w końcu nadejdzie ta chwila, odnajdę drogę
czy zrobię to w porę, dojdę do wniosku, że co było przedtem było chore
rzucałem sam sobie kłody pod nogi, wyszło, że cel środków nie uświęca
chciałem zbyt wiele, głupi, młody, pomimo przestrogi, nie wiedziałem że to sieć pajęcza
sieć z której ucieczki nie ma, nikt mnie nie ocali, a pająk coraz bliżej
w moją stronę zmierza, w imię jedynie kolacji, ofiarą ja, to było naiwne
wierzyć że dam sobie radę, że gdzieś zajdę, utrzymam gardę, że mam rację
że nie zasnę, nie zgasnę, nie upadnę, w zło nie wpadnę. naprawdę?

z jednej strony uzależnienia, od kofeiny, gier, dopaminy – stan destrukcyjny
z drugiej chory obraz istnienia, bo nikt nie wytłumaczył, co jako ludzie znaczymy
nie dał znać, jak gra się w życie, jak przejść tutorial, a co dopiero pełną wersję
nie dla psa, lecz raz dwa system, śmierć, klątwa wrogiego spojrzenia, będą obok wiecznie

system niczego nie nauczył, jedynie dał mi znać, że jestem nic nie warty
czwarty jeździec apokalipsy, dał do zrozumienia, że to on rozdaje karty
a ludzie wokół tylko gapią się i dopingują, aby me życie było jeszcze gorsze
przez to czarną stałem się chmurą, co popada we łzy, dreszcze. proste

[refren]
tam gdzie budzisz się rano, tam znowu to samo, widzisz to czarno
sam na dnie siedzisz, brawo, bez domu, ponownie bagno
oto złe doświadczenie, które trwa, aż upadniemy na dno
cóż, nie nadejdzie ocalenie, sorry, wiedziałeś już to dawno

[zwrotka 2]
pająk ma wiele kształtów – nieprawdziwa przyjaźń, to tylko przeszkoda
przyjmuje formę lęku i fałszu, matki ojca – reprezentuje ich niezgoda
myślę, że co komu pisane, to go nie ominie, więc jeśli me istnienie to cierpienie
udźwignę to piętno mi nadane, przeżyję zderzenie z przeznaczeniem
to sprawca kłamstwa, racja żadna, tak pada prawda wkracza przykrość
bo dawka radia skraca jajca, a skaza świata – obawa o żywot
pewnie błędnie brednie rzeknę, że nie ma już nadziei
krzepnie we mnie krew, te brednie to przedsmak zawiei

agresji anieli na me błędy, które wciąż popełniam. jebana pętla
najlepsi zawiedli nawet, więzy, kajdany na nadgarstkach, rany na rękach
skazy, żyły pocięte, wszystko mi obojętne, nie wiem gdzie biegnę już
rozdarty. to niepojęte, lecz co uczynić, gdy zostawił mnie anioł stróż?

czy to już szaleństwo, a może tylko chory umysł? nie wiem, i ciągle się martwię
diabelstwo, zależny od cierpienia, pytasz jak się oswobodzić? mam tylko jedną szansę
wiedz to, że tarczą mą jesteś, odbierasz mi mękę, przy tobie czuję się spokojnie
partnerstwo, szansą ty, więc złap mnie za rękę i proszę, nie pozwól mi odejść…



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...