azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

karian / darczok – trzydzieścitrzysto lyrics

Loading...

[verse 1: karian]
dlaczego nie ma tu hip hopu? wynik jest b-n-lny
bez kroku do przodu ciągle, tarnów niereformowalny
tragikomedia marna którą chcą nam uwydatnić
nie mają nic do powiedzenia; charlie chaplin
oddawać tej muzyce serce? co to za żart
dam ci twoje na mej salaterce; listen to your heart
emorapy, wycie do księżyca ich przywilej
nie ma sprawy, dla całej watahy wilczy bilet
wylicz talenty na palcach jednej ręki – no gracias
jakby to powiedzieć, niezręczna sytuacja
dzień świstaka grają w koło ciągle ten sam schemat
muzyka którą dają jak james pritzker – chuja zmienia
param się tym oni znikają jak z szyby para
paru nie dało rady, sparaliżowane ciała
grubią się łaków tłumy a zostają tylko kości
obedrę was ze skóry nie lubię powierzchowności

[verse 2:darczok]
a nawet prostytutka nie chciałaby się puszczać
gdyby była trackiem z twojego podwórka
chyba się pomyliłeś? chciałeś zabłysnąć pizdo?
nic nie robi się na siłę gdy się nie jest kulturystą
same machineguny same super szybkie bile
te bekowe przyspieszenia, co gdzieś się spóźniłeś?
aż staje mi fiut, stop nie zrozum źle mnie
stoi mi przyrodzenie bo widzę w chuj cip na scenie
monia ma fajną cerę, fajną ma cerę monia
jak ty jesteś mistrzem synek co to za ceremonia
rozdzielam sobie słowa monia by mnie propsowała
ty mógłbyś rozdzielić maksymalnie nie wiem? kajak?
nie dla chama balet, dla was nie ma balu
lokalni lokaje wypierdalać z lokalu
nie wychodzisz? spoko zapoznam cie z moją ksywą
jestem loco bo rozjadę cie lokomotywą

[verse 3: karian]
każdy punch wymierzam celnie jak david tua
nazwij je roman simakow – leżą jak ulał
tabula rasa w ich przypadku czarno to widzę
tablice zjadam w taki sposób jakbym chorował na picę
te zwrotki to synteza o regresie nie ma mowy
patrzę na sierotki brzmią jak syntezator mowy
wypłyneli w rejs w nieznane; girl gone wild
szczęki im opadną same role rekina tu gram
postawię ich do pionu potem oni mi do pionu
schematysto masz staż w trzymaniu się szablonu
otworzę własny har-magedon na ich harlekiny
nigdy więcej tego gówna próżne popeliny
koniec mojej tury szok zacznijcie używać swej głowy
zostawiam kontury zwłok z moim układem nerwowym
tak to tu wygląda, jebać ten kawałek
ja tu tylko sprzątam; pozamiatane

[verse 4: darczok]
co wers dobry wers, każda linijka dobra
tak weszło mi to w krew, że muszą to pobrać
ale nie pobiorą nie oddam jej nikomu
błękitnej krwi nie miesza się ze ściekami z tamponu
nie jestem młodym kotem, jestem czarnym koniem
ktoś się mnie nie spodziewał; jesse owens
cipy zgarniają lepy na bank nie oddadzą wacki
zaciągneli street credit we frankach szwajcarskich
a takie biedaczki ale każdy ma studio
fajne kurwa efekty to studio jest studnią?
rusz to, robię sobie na bicie koktajl
ty tak wolno rozkminiasz, że twój wolny to slow style
moc mam, jak kopnę to lecisz na podium
taa lecisz; helikopter w ogniu
nie wygodnie w srodku trudno ja mam melanż od rana
bo spaliłem cie kurwo – rewanz za jana



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...