azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

kukon – krakowska jesień lyrics

Loading...

[verse i: kukon]
znowu ten jebany abonent jest niedostępny
walimy wódę bez popity, bez kolejki
stary kazimierz, obok nas tańczą panienki
jeżdżą taksówy, melexy, konie, bmki
dojadamy razem szamę
to ten pierdolony taniec, który nigdy się nie kończy
rozstajemy się nad ranem
i wcale jej nie ruchałem, tylko patrzyłem jej w oczy
znowu katar pewnie ją życie dobija
znam cie suko, to na pewno kokaina
szybka fura nas zawija jak katrina
nie dotykaj wpadłem tylko porozkminiać
dzieje sie, dzieje sie, wiem, wiem
boje się, nie wiem czy to sen
nie chce zrobić niczego złego, to pech
w rozpędzonym samochodzie w taki dzień
zakładam płaszcz i wychodzę jak kiedyś
i chociaż siana mam od chuja to problemy
są takie same jak ty
i takie same jak twój bóg
chciałem tylko cię zobaczyć
nie mogę cię mieć, ani nie mogę cię stracić
a więc chciałem cię zobaczyć
a więc chciałem cię

[hook: kosa]
chciałem cię zobaczyć, czemu to takie trudne?
chciałem wypić czystą, no bo myśli brudne
lecz my cała noc
lecz my razem [?] cala noc noc

[verse ii: kukon]
znowu lecą cztery fury lecę grać dla nich
hotel pokój przed koncertem leci t-tanic
leci proch, leci wóda, leci gdzieś stanik
życie ci wesołych świąt, oby znów z nami
zdrówko, oby lepiej było
szybko leci czas ale wolno mowie miłość
w starej kamienicy sobie leci stare kino
nie dzwoń, nie pisz jakby się nie wydarzyło
oddech bierzesz, słyszę cie nie wybieraj
w nic nie wierze, co za dzień nic tu nie ma
to złodzieje, jebać ich gdzie jest temat
trochę trema, dużo ludzi muszę głośniej śpiewać
boje się ze mogę cie nie znaleźć
w tłumie tyle napalonych suk
fajnie że to się już wydarzyło
widocznie czuwa nade mną bóg



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...