azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

m & dj evening’s – kolaż z krawędziami lyrics

Loading...

z niezrobionych fotografii
złożyłem kolaż; lekki
uśmiech kata i podpis
“syndrom sztokholmski, pamiętaj by brać leki”
zima dwa tysiące jedenaście – tonąc w śnieżnej matnii

od dawna, by c0kolwiek czuć
noszę ze sobą szpilki, za siana stog służy mi łódź
śmiesznie rozdrapane blizny – ukrywane pod włosami na głowie
sześć-trzy pamiętam dobrze, pachniesz napalmem i ołowiem

grad gołębi nas pochłonie, przyciskam pysk do rozciętej ściany
(miłość nie jest dla bydląt, one o tym wiedzą, liżąc nie siebie a rany)
ból to tylko twoja ślina
ona nas połączyła, wsiąkająca w obce poduszki.. nasza siła

włosów, które nauczyły mnie opadać, jak sztuczne światy
nie znajdę już ich w odpływach, w recyklingu widuję sztuczne kwiaty
to nic takiego, dno jest od dołu ogrzewane i bardzo przytulne
wszystkie pustki drzemią przy oknie jak koty – cisza i mucha obserwują dumnie

co zostało, to rytuał – nacinanie piszczeli
przewlekle całopalne ofiary, sami z obcych tego chcieli
wystarczyło muśnięcie, bym wiedział
dokąd płonąć i na co tratwać – ocalonych tam nie ma

widzisz? wcale nie trzeba być świętym
by wbrew gruczołom kochać… swoją przepaść



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...