azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

monolog – północ lyrics

Loading...

intro:
wychodzę z domu, patrzę w gwiazdy, odpalam jointa
jedyne o czym marzę, to żeby zerwać kontakt z tym globem
bo widzę go na co dzień i ledwo już mogę znieść to
że każdy każdemu podkłada tu nogę

ślinią się mordy psom co nie przestają szczekać
pustych obietnic płynie płytka rzeka
połamały sobie kły na złotych monetach
chciały na szczyty po plecach, zaczęły spadać w przepaść

refren:

zmęczenie wisi mi na powiekach
powoli staje się śpiący
kiedyś, nic tu nie było a my wciąż jesteśmy
ślizgamy się po kruchej powierzchni

zmęczenie wisi mi na powiekach
powoli staje się śpiący
kiedyś, nic tu nie było a my wciąż jesteśmy
i udajemy że jedni od drugich są lepsi

zwrotka i:

walczymy o jedzenie, zaznaczamy swój teren
za wiele nas nie różni od innych drapieżników
za wszelką cenę wyzyskujemy planetę ziemię
i z czasem coraz bliżej nam do pasożytów

paradoks to wszystko przestaje być logiczne
choć dalej wydaje się takie oczywiste
nie mogę tego pojąć im dłużej o tym myślę
pojebany ten świat jeszcze do niego nie przywykłeś?

w monotonnej cyrkulacji kolejna godzina
widzę wszędzie spirale które zataczają koła
próbujemy z nim walczyć lecz to on nas zabija
bezlitosny czas o nikim nie zapomina

bez planowania trasy i żadnych ustaleń
chce zrobić krok do przodu i pójść trochę dalej
dopiero po północy staje się gotowy
na mentalną podróż do wnętrza głowy

łapie rytm nocny oddycham ciszą
na ślepo kroczę do przodu nic nie słysząc
w takich momentach lubię się dostrajać
a potem dryfuje na odpowiednich falach

refren:

zmęczenie wisi mi na powiekach
powoli staje się śpiący
kiedyś, nic tu nie było a my wciąż jesteśmy
ślizgamy się po kruchej powierzchni

zmęczenie wisi mi na powiekach
powoli staje się śpiący
kiedyś, nic tu nie było a my wciąż jesteśmy
i udajemy że jedni od drugich są lepsi

zwrotka ii:

bletka leniwie przy gwizdku się dopala
morze powoli od brzegu się oddala
na niebie pełnie przyszedł kolejny odpływ
dociera do mnie, że dośc mam bycia samotnym

chce mieć do kogo wracać nawet po północy
i widzieć ciebie obok gdy otwieram oczy
bez ciebie chyba nie potrafię już marzyć
choć ze mną na sp-cer po szerokiej plaży

kolejna jasna noc księżyc rozświetla mrok
czuje, że wraca spokój i równowaga
niczego się już nie obawiam
życie to całkiem fajna sprawa

jeden kierunek wiele perspektyw
która wybierasz stronę
naprzód kolejny kilometr
wszystkich nas łączy początek i koniec



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...