azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

mroku – między nami lyrics

Loading...

[refren]
między nami jest styczeń, choć ciągle lipiec mamy we krwi
było słychać krzyk, zamiast skrzypiec, byliśmy wściekli
żeby żyć, trzeba było wybiec, dość, trzasnąć drzwiami
nie mamy czasu na złość między nami
między nami jest styczeń, choć ciągle lipiec mamy we krwi
było słychać krzyk, zamiast skrzypiec, byliśmy wściekli
żeby żyć, trzeba było wybiec, dość, trzasnąć drzwiami
nie mamy czasu na złość między nami

[zwrotka 1]
nie mam czasu na złość, potrafi spalić doszczętnie i
każda chwila, nawet ta szczęśliwa zwiędnie
gdy, któryś z nas nie powie dość pewnego dnia
pogryziemy się jak psy o kość, to mówisz ty kiedy milczę ja
w wargę wbijam kły, jakbym pochodził od wilków
nieraz kląłem nad ranem, prosząc o zrozumienie
w głębi duszy nie jestem zły, oprócz grzechów kilku
i nas nawzajem rzadko gryzie mnie sumienie ale
im jestem starszy, tym dni stają się krótsze
mogę żyć sam wczoraj, albo z kimś myśleć o jutrze
powiedziałem wystarczy, jeszcze los mi nos utrze
serce jeszcze walczy, za uderzenie umrze

[refren]
między nami jest styczeń, choć ciągle lipiec mamy we krwi
było słychać krzyk, zamiast skrzypiec, byliśmy wściekli
żeby żyć, trzeba było wybiec, dość, trzasnąć drzwiami
nie mamy czasu na złość między nami
między nami jest styczeń, choć ciągle lipiec mamy we krwi
było słychać krzyk, zamiast skrzypiec, byliśmy wściekli
żeby żyć, trzeba było wybiec, dość, trzasnąć drzwiami
nie mamy czasu na złość między nami

[zwrotka 2]
zaczęło się od kropli, która spadła z rynny, małej chmury
poczułem się inny i nagle spojrzałaś do góry
wtedy z okna spuściłem wzrok, było za późno na wiatr
potem zapadł zmrok i ten większy deszcz spadł
schowaliśmy się pod drzewem, nieświadomi zagrożenia
kiedy walnął piorun – nie wiem, nie mam nic ci do powiedzenia
zabrałaś lepsze słowa, zostawiłaś same zwroty
ale jakaś mnie połowa nadal wyczuwa twój dotyk
kiedyś żyłem tylko złością, która napędzała jak narkotyk
jak żywa kultura, bakterii byłbym niczym biotyk
7 lat to trwało, gdy wróciłem jak z tybetu
ale nie wiem co się stało, bo choć tu jestem, to nie ma mnie tu
wszystko zostawiłem, złość, wyrzuty
kiedyś marnowałem dni, teraz doceniam minuty
więcej upadków niż wzlotów, ale rozpoznaje nuty
piszę bajki robotów
czekam aż między nami nastanie znowu loty

[refren]
między nami jest styczeń, choć ciągle lipiec mamy we krwi
było słychać krzyk, zamiast skrzypiec, byliśmy wściekli
żeby żyć, trzeba było wybiec, dość, trzasnąć drzwiami
nie mamy czasu na złość między nami
między nami jest styczeń, choć ciągle lipiec mamy we krwi
było słychać krzyk, zamiast skrzypiec, byliśmy wściekli
żeby żyć, trzeba było wybiec, dość, trzasnąć drzwiami
nie mamy czasu na złość między nami



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...