pokój z widokiem na wojnę - recovery lyrics
[zwrotka 1]
mój syn biega po mieszkaniu , bawiąc się cd krążkiem
dziewczyna , leży na spaniu i czyta książkę
jazz leci w radiu , deszcz pada na dworze
jest chwila na refleksje, wiesz ?
myślę sobie o ziomalach których los rzucił w różne części świata
większość szuka szczęścia tam gdzie się opłaca
maniek tęskni za rodziną więc niebawem wraca
artek ściągną do siebie już trzeciego brata
jacek s po kilku latach , wyskoczył wreszcie
kuba przyszedł z dziadkiem jak graliśmy u nich w mieście
różne miejsca , a ty wiesz, nad nami jedno niebo
u mnie jest jak jest , do zobaczyska kolego!
[refren]
zostawiam tło, biorę to, co potrzebne mi
czyli ich – moich bliskich, właśnie dziś
czas iść z nimi w przeciwną niż chaos
między innymi serca głos – tego słuchaj
od nowa spokój ducha, tam nie tutaj
gdzie nerwy zszargane, czas na odmianę
rozstać się z bałaganem
i do codzienności powrót z dodatnim ducha stanem
[zwrotka 2]
z dala od tłoku, zamętu, barłogu
gdzie z boku tego, co wokół mimo to bliskie lok-m
uwalniam myśli od nienawiści
problemów mieścin, systemu, nie wiesz czemu?
bo do przemyślenia rzeczy memu sercu bliższe
i wyższe niż czynsze, z dala od zgiełku
co ważniejsze, nad czy myśleć?
jedno z drugim musi istnieć
mimo to problemów ignorować nie doradzam, na to uwagę zwracam
przez chwilę z dala od zgiełku i powracam
do codzienności, z którą się nie zgadzam często
[refren]
zostawiam tło, biorę to, co potrzebne mi
czyli ich – moich bliskich, właśnie dziś
czas iść z nimi w przeciwną niż chaos
między innymi serca głos – tego słuchaj
od nowa spokój ducha, tam nie tutaj
gdzie nerwy zszargane, czas na odmianę
rozstać się z bałaganem
i do codzienności powrót z dodatnim ducha stanem
[zwrotka 3]
dziś moim życiem jest moja rodzina
szczęśliwa mina syna, gdy mnie rano budzi
zmrużonym okiem patrzę jak moja dziewczyna
robi śniadanie, coś sobie nuci
gdy tak się dzień zaczyna łatwo się zapomina
o zawiści i nienawiści ludzi
wychodzę do swojego biura popracować
po drodze mocna kawa mnie cuci
w tym kraju orientu nigdy za wiele
tu wielu śmieci chce cię wydymać, fiskus na czele
to nie twój teren, potknij się, a będziesz celem
boże, dopomóż chronić dzieci przed zerem
kochanie, przytul się, a kiedy słońce wstanie
zjemy wspólnie śniadanie puszczając w niepamięć
nieporozumień pasmo, zobacz już się robi jasno
daj rękę i idźmy gdzieś za miasto!
[refren]
zostawiam tło, biorę to, co potrzebne mi
czyli ich – moich bliskich, właśnie dziś
czas iść z nimi w przeciwną niż chaos
między innymi serca głos – tego słuchaj
od nowa spokój ducha, tam nie tutaj
gdzie nerwy zszargane, czas na odmianę
rozstać się z bałaganem
i do codzienności powrót z dodatnim ducha stanem
Random Lyrics
- esham - i'd rather be dead lyrics
- raymouton - drip lyrics
- public enemy - war at 33 1/3 lyrics
- bsa - stürmer wie benzema lyrics
- tyler ward - love the way you lie lyrics
- helena vondráčková - zítra zapni rádio lyrics
- jwp - epicentrum lyrics
- aleks syntek - 3 veces locura lyrics
- frosty flakes - ronny lyrics
- algo desconhecido - boom boom lyrics