azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

przemo dbm – przemo dbm & august – na oddział (feat. tonciu) lyrics

Loading...

[zwrotka 1: przemo dbm]
pan wysika się do kubka
i pobrana siódma próbka
suche, popękane usta
sanitariusz mówi, bym się przestał rzucać
bo mi jebnie
pierdolony grubas, na wątrobę uderz, na wątrobę, co? (o)
nie myślałem, że posłucha
że mi jebnie w nią
pierwsze cztery+osiem sali na (?) pod obserwacją
nie jest żadną motywacją
dostaje tylko kolejny zastrzyk
to relanium, żeby mnie nie telepało
już tu byłem wcześniej, wtedy było ciężko
pomóc ma b1, magnez, potas, benzo
na te zimne poty, skręt żołądka, tętno
hardcore, jak w liceum batorego

[zwrotka 2: przemo dbm]
w nocy, gdzieś około drugiej strzyga mi na klacie siada
miotam się w mokrej pościeli
pewnie nie uwierzysz z czym się muszę mierzyć
ja widziałem wtedy diabła
a nad ranem bozia dała
półtorej godziny spania
wcześniej trzy tygodnie chlania
pani doktor, mnie tak napierdala
było nie chlać, więc już ona odpowiada
zbyt wiele tutaj widziała
czy ma pan może jakieś pytania?
mam pytać o rokowania?
i tak wiem, co myśli
pracownicy, tak tutaj myślą wszyscy
wydobrzeje, będę za trzy miechy czysty
później jeden impuls, taki niebezpieczny
i wracamy skąd dopiero żeśmy przyszli
na oddział
[zwrotka 3: tonciu]
dziadek przewraca się w grobie
znowu rozjebałem hondę
policjanci, pogotowie, chcę się zabić, to co chodzi mi po głowie
znów zakuli mnie w kajdanki, bo to powiedziałem gościom
potem szpital drugi, szpital, wbita igła przez (?)
mówią coś o narkotykach
wreszcie kierunek toszek
przynajmniej zwiedzę j+ponie
pan usiądzie, ja postoje
przez te słowa ordynator wzywa dwie świnie z ochrony
a ja ledwo stojąc, sprawiłem im duży problem
kwadrans zapinali mnie w pasy insulinowe
potem chciałem (?)
i kolejne testy, jakby nielegalnie
bo już krew była czysta
ale musiałem mówić, że to narkotyki
bo by mnie nie wypuścili
a to były narkotyki
wyraziłem zgodę, na leczenie w cudzysłowie
dwa tygodnie przymusowe
sędzia mnie wypuścił w środę
wyszedłem jeszcze bardziej, pojeb w chuj
jak chcesz się leczyć, to to nie tu
gdybym nie wyraził zgody
wyszedłbym stamtąd po dobie
obok łóżka typa, który chciał kogoś zajebać nożem
po pierwsze proszki już pierwszej nocy
a nim prawie zszedłeś już (?) mnie po mordzie
nie odchodź młody
słyszą z oddali głosy, szybko (?)
pamiętam tylko, że było ich (?)
i nie wiedziało, co tu robisz
i nagle wszyscy umrzemy
rano pytam, co się działo?
personel milczy
ale mi odpowiadano, że już mnie tracili
znam niepokój i te ściany były łbem rozpierdalane
siostra mówi, żebym jeszcze został
odpowiadam, że coś czuję, że ją jeszcze spotkam
psychiatra szmata, psycholog skurwiel
pan ordynator, to był pedał
ale kulturę wyniosłem z domu
więc by było niestosowne nie powiedzieć do widzenia
(do widzenia)



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...