azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

relox – ostateczny lvl lyrics

Loading...

i znowu składam dłonie
to wszystko jest popierdolone
kolejny gibon płonie
tak jak ogień w babilonie
to wszystko jest chore
ale wyjdzie nam na zdrowie
idę po linie na szczyt
jestem hardcorem

odetne wam internet
będziesz pizda nie raperem
wyjebane mam na promo
bo to flow openta ziemie
wykręcisz 5 siódemek albo 997
zajebiesz ich czy siebie wybór należy do ciebie
nie brakowało floty
później nie było na raty
do drzwi pukał komornik
to telewizor do szafy
pale zielone krzaki
chuj wbijam co ktoś pierdoli
latam bokiem
na zakrętach tej życiowej drogi
jebane farmazony
pierdolą jesteś brednie
za plecami ploty
w oczy już nie koniecznie
kiedyś byłem w piekle
nie wrócę tam więcej
życie pojebany film
kamera akcja cięcie
bez spadochronu
nom stop spadasz na dno
długi był lot
ale twarde lądowanie
biorę sprawy w dłonie
nie narzekam na los
gdy zabije gong
będę gotów do wygranej

bez spadochronu
nom stop spadasz na dno
długi był lot
ale twarde lądowanie
biorę sprawy w dłonie
nie narzekam na los
gdy zabije gong
dopiero będzie rozjebane amen

many many hajs znowu nie oddany
już za późno na czary mary
czaisz
towar jak spod lampy
jak alladyn
nie lecę tam gdzie czerwone dywany
szczerze
w boga nie wierze ale za to szczerze
wierze w ciebie
nie sprzedałem duszy
dzisiaj mam czyste sumienie
wczoraj na glebie
a dzisiaj to ostateczny lvl
nie zapomniałem kto był tu
w bogactwie i biedzie

w boga nie wierze ale za to szczerze
wierze w ciebie
nie sprzedałem duszy
dzisiaj mam czyste sumienie
wczoraj na glebie
a dzisiaj to ostateczny lvl
kiedy płaca srebrem
pamiętaj ze złotem milczenie

wszystko jasne tak jak
czarne słońce
lecz je dumnie z wyrytym na sercu godłem
lamusy nic nie kminią
znowu otwierają mordę
ale czy ma znaczenie co oni sądzą
kurwa nie sądzę
w ich oczach byłem nikim
jak chrabia montechristo
życzyli mi złe
to teraz będzie przykro pizdą
zobacz ilu już tutaj pochłonoł
miejski rynsztok
nie potrzebny mi autotjun
bo to pizda autentyczność
znałem ziomala
któremu już nie da się pomoc
zwijka i karta to jedyne sztućce
jakie ma w domu
nie jeden wiele przeszedł
aż wkońcu doszedł do grobu
no bo do nikąd prowadzą te
kilometry mefedronu

usłyszy to całe osiedle
a nie bawem usłyszy to cała polska
dużo towaru jest do wypalenia
dla tego bania jest spokojna
kolejny spontan
walczę do końca
hity na wersach
i hity z bonga
nie potrzebny mi długopis
wystarczy kanabis i powstaje kolejna zwrotka

z okna słychać nasz wokal getta
w glowie to samo pytanie codzień
jak się wyrwać z piekła
tu rządzi siano
i waluta owinięta w srebra
towar poszedł w obieg
i niech lata na osiedlach
chodzę z głową w chmurach
lecz po ziemi stąpam twardo
światem rządzi banknot
każdy chce tu pule zgarnąć
pierdol to bagno
jesteśmy nieśmiertelni
nawet jak w kredycie zaufania
narosły odsetki



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...