azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

sbm label – coś wisi w powietrzu 3 lyrics

Loading...

[zwrotka 1]
mam koleszkę co na boku ma dziury jak flet
on ma koleszkę po pół roku się oświadczył jak pet
od kiedy odpuścił padły ze dwa nocne
a w ogóle każdy z nas to go jakoś kocha mocniej
2020 morda czas opuścić iglo
chuj, że zimno to jest nasza słodka rzeczywistość
mój ringtone wskazuje, że nie ma co zwlekać
pakuje plecak i rozpędzam się jak gepard
przeleżałem trochę na dnie jak diamenty
kto podszedł bliżej dostał e+mail o treści droga nie prowadzi tędy
zawsze z drogą, która wytyczają bębny
głównie megot, bokun + reszta to mi raczej śmierdzi
chłopiec ma być na tyle grzeczny co też niebezpieczny
dodałbym do tego by codziennie
też mył zęby by się nie wstydził dziewczyn i nie ulegał presji
nie wszędzie musi pasować tak jak ten nos do pięści
bo życie maluteńki się z tobą nie będzie pieścić
wielu ma sen o warszawie jak na meczu legii
a kończy wiesz jak te dwie osamotnione lesby
z marzeniem powrotu do lat dwutysięcznych, nie dzięki

[refren]
to życie jest jak comic sans reszta times new roman
jeszcze wczoraj lady pank kryzysowa narzeczona
nie ma bata skończysz w moich ramionach
trendy się wyznacza a nie za nimi podąża
podziemie żyje i ma się naprawdę dobrze?
może parę lat wstecz dziś to odpuść chłopcze
jak szukam czegoś zerkam na półkę z napisem mainstream
bo ci co z nas chcieli, wreszcie się tam znaleźli

[zwrotka 2]
na te zarzuty, że odkleiłem metkę z napisem rap chłopaku
wróć do platons cave ewentualnie młodych raków
wsłuchaj się w te teksty jebany głąbie
że od początku ceniłem sobie najbardziej progres
i mogłem spić piankę, nagrać płytę z jankiem
na fali koniunktury okupować za ścianką ściankę
lecz właśnie tym się różnimy
nigdy nie będę traktował swych jako drabiny
dla nas całość a dla was drobiny
jebać byle jakość, farmazon i syf w którym dalej tkwimy
zaległy się węże czas przyciąć trawnik
słyszę kłamstwa moje oczy błądzą bo szukają prawdy
moje miasto nie potrzebuje szkoleń z miejskich taktyk
mam tak samo jak ty moich ludzi gram otwarte karty
czasy się zmieniają jak nawijał ktoś tam
ale moje miejsce pozostaje wciąż na starych ośkach

[bridge]
bo życie maluteńki się z tobą nie będzie pieścić
wielu ma sen o warszawie jak na meczu legii
a kończy wiesz jak te dwie osamotnione lesby
z marzeniem powrotu do lat dwutysięcznych, nie dzięki

[refren]
to życie jest jak comic sans reszta times new roman jeszcze wczoraj lady pank kryzysowa narzeczona nie ma bata skończysz w moich ramionach trendy się wyznacza a nie za nimi podąża podziemie żyje i ma się naprawdę dobrze? może parę lat wstecz dziś to odpuść chlopcze jak szukam czegoś zerkam na półkę z napisem mainstream bo ci co z nas chcieli, wreszcie się tam znaleźli



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...