azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

shag – wybór lyrics

Loading...

znów ten rap gonię, może w chuj za to monet zbiorę
to nie koniec, wybór sprawia, że mikrofon płonie
wyborową biorę, wchodzę w porę, choć to nie p-rniole
to wiesz, że zaraz ją zrobię
i na myśl nie przychodzi mi, by odstawić dziś
może zrobię łyk, a może w mig zniknę w tym i nie będzie nic
bo widziałem jak niejeden gnił i też mówił, że potrafi pić
przecież wiem, że to cienka nić, znowu mówią mi
weź pozbieraj kwit, dla nas zawsze są otwarte drzwi
kilka piw, ekspedientka kpi
klimat git, bo z każdą z nich, jesteśmy na ty
to już nie sny, to już raczej koszmar
żaden z nas nie śpi, ta noc może trochę potrwać
jak na bani z kreski, non stop trwały kontakt
zamuleni jak perszing, napaleni jak na woźniak, o

ona czy oni, czas goni, mamony mam na życie
jak ziomy chwycę za broń i przeleję to na bicie
po lepszym roku, lepsze gówno usłyszycie
sycie dam bani zrycie, wtedy moje życie rozkminicie
mówią “przyśpiesz tu brat”, kto ci dorówna?
rap to nie konkurs typie, skąd ty żeś się kurwa urwał
i mółbym pół dnia nakurwiać na trackach
a nocą bić rekordy na setkę, tak latam
jak adam się zmagam o kryształowe kule
mam juz dwie, (heee), więc nie musze latać w ogóle
lecz przelecę grę jak kamil, wojciech i będę królem
niby pierwszy sezon, a mógłby przynieść mi fortunę …

zakładam g-schock, choć tu nie chodzi o fejm to teraz jebnę
jedni karmią mnie ciszą – to śmiech, inni podbiją pewniej
szanuję ludzi za słowa rzucane w face, niech
inni uczą się słysząc, wtedy sens leci na werbel
i może nie przygarnie mnie żaden label
nie gram o stawiane rzeźby, postaw bro, będzie przyjemniej
jestem sh-g, jestem ewenementem
teraz gram tak ten rap, nie jak przedtem
teraz z sercem, pierdole presje i mowie więcej
choć nieraz są tego różne konsekwencje
lecz jak frajer burzy moją kon-wencję
stworzę mu kon-dukt, rodzinie kon-dolencje

bez napinki synki, ale nie czaję tej kminki
nawijasz hot16 na raz albo urywki?
masz sk!llsy, po to by wypierdolić w to magazynki
wybór jest oczywisty – kto tutaj błyszczy ?!
jeden liczył na beef, i po dobie dostał diss, ej
beef se zjedz, jak my jemy cię, już nie błyśniesz
nie wrócisz bo wyszedłeś na pizdę
i cisnę, kto w tym momencie przejął biznes, tej
i to słabe jest, zamiast lokalnie wspierać się
patrzysz komu udało, a komu nie udało się
niemało widziało się, stara gwardia wie
pójdź na hhbytom, tam się szanują, nie?

tam się szanują, masz wybór



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...