azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

szulik – ja tu tylko zmywam lyrics

Loading...

[intro szulik & babcia zosia]
– babciu, powiedz “zmywak”
– zmywak
– zmywak?
– zmywak

tak jak babcia mówi, zmywak ep. lecimy z tym
skoro mogę mieć moją babcię na feacie to mogę wszystko
ja tu tylko zmywam. pozycja pierwsza

[zwrotka 1]
dzień się rozpoczyna, jak każdy inny, choć mam przeczucie, że to sen dziwny
od momentu jak otwieram oczy widzę kelnera, który z brudnymi naczyniami kroczy i tak na mnie naciera
trochę mnie porównuje do zera, lecz idzie z uśmiechem, bo dziś zmywakowy na zmianie
tabaka, strach wychodzić na salę, ale nic się nie stanie, on ogarnie, a całą reszte ja mu pozmywam wspaniale
taki jest zamysł i plan mu się w głowie układa, lecz zanim go zrealizuje, to kolejny kelner szkła dokłada
kolejna pani już sałatkę dojada, a mały jasiu się pyta, gdzie jego oranżada. ten rosołek to koniecznie bez pietruszki, sam pan rozumie, takie wybredne te moje maluszki
i fryteczki też moglibyśmy szybciej prosić? tak sprawniej mógłby pan to wszystko przynosić?
my płacimy więc wymagamy, a napiwek? co to? sobie nie przypominamy
widzę to też z perspektywy kelnera, bo ze zmywakowego na barmana, jak od zera do bohatera
i się nie dziwię tym wszystkim biednym pracownikom, że chcieliby wyjąć strzelbę i zachwiać ludności statystyką
bo kogo to nie zdenerwuje, kiedy ludność w kelnera się nie wczuje?
ten biedny człowiek jedynie poleca i podaje jedzenie, to też jest człowiek, a nie sługa na skinienie
tak jak ty ma marzenie, ale inne niż dostać przed wszystkimi żreć
on jedynie chwilę przerwy, żeby zimne frytki dojeść chcicałby mieć

[refren x2]
sztućce, szklanki, talerze, ile tego jest, w to nie wierzę
miski, pucharki pełne wiśni, czy mi się to dzisiaj przyśni?
ścierki, gąbki, ze szkłem tace, jak to pobije to się nie wypłacę
mogłem pracować w tartaku, a pracuję na zmywaku

[zwrotka 2]
drugie starcie, wracasz z sali pełnej ludzi, kuchnia tak samo podczas pracy się trudzi
ale w tle kolejna spina, kelnera marna mina
ma duże zamówienie, każdy z gości do tego specjalne życzenie
nie starczy kartki, żeby wszystko to opisać i tłumaczy się biedny, przecież musi się spisać
tak obserwuję to wszystko ze zmywaka rozumiejąc coraz bardziej co znaczy prawdziwa tabaka
ale nie mam czasu na rozumowanie, czeka mnie polerowanie, muszę to do siebie przyjąć, takie rozczarowanie, bo w tle kolejne zmywakowe rządanie, trzeba umyte talerze wyjąć
trzeba temu czoła stawić, a nie myśleć, czy można iść zapalić, jak już pobijesz to sorry, ale tego nie da się naprawić
resztki jedzenia, brudna podłoga, mnóstwo kwasu – czas płynie jak woda w kranie, ale ja nie mam czasu
gorące szkło czeka, a koledzy krzyczą, że brak im czystych noży, niech zmywakowy nie zwleka, bo się menadżer trwoży, zaraz wszyscy poczują gniew boży, nie wyrobimy się z wydawką, gości częstujemy co najwyżej potrawką
nie ma w czym podawać jedzenia…
sorry za nawijkę, ale idę zmywać, dość tego pierdolenia

refren x2
sztućce, szklanki, talerze, ile tego jest, w to nie wierzę
miski, pucharki pełne wiśni, czy mi się to dzisiaj przyśni?
ścierki, gąbki, ze szkłem tace, jak to pobije to się nie wypłacę
mogłem pracować w tartaku, a pracuję (gdzie?) na zmywaku

[outro]
z pozdrowieniami dla wszystkich którzy pracowali w gastro
i przeszli dokładnie to samo
wiecie o co chodzi



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...