azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

wizja lokalna – spacer w deszczu lyrics

Loading...

[zwrotka 1: osa]
lecą krople ciało mokre znów emocje biorą górę
nad rozumem który w sumie zawiść tworzy w sobie burze
ktoś głaszcze mnie po skórze zlewam pozostałym brzmieniem
i nikną gdzieś problemy gdy kałuże blakną w czerni
czarne róże czarna noc by o włos zapomnienie
na sp-cerze senny wzrok już o krok my na papierze
zostawić cząstkę siebie natchnioną słonym deszczem
czuć zimne powietrze nieskalanym pędem
tylko ja idę poza mną nikogo więcej
byc cieniem który za mną sp-ceruje bezimiennie
byc cieniem jak i ciszą nieskalaną myślą chronić (?)
gwiazdy milczą wiatry gwiżdżą deszcz spływa mi po skroni
setki nieprzytomnych łez rozbitych na chodniku
setki pragnień setki wyznań utopionych w ich odbiciu
i rozmów sam ze sobą kiedy wolność mimo przestróg idzie tam gdzie oczy wiodą
szukam sensu w strugach deszczu

[refren: osa]
to moje drugie życie życie pod osłona nocy
chodź sam to już nie obcy, chodź sam to nie samotny
to moje drugie życie życie które sam wybrałem
zamykam swoje oczy to sięgam wzrokiem dalej
to moje drugie życie życie pod osłona nocy
chodź sam to już nie obcy, chodź sam to nie samotny
to moje drugie życie życie które sam wybrałem
zamykam swoje oczy to sięgam wzrokiem dalej

[zwrotka 2: szula]
zagryzam wargi zaciskam pięści zagrzewam do walki
ciężar biorę na barki pędzę wbity w słuchawki
na osiedla odbite jak od kalki pełny inspiracji
miejscem z obserwacji wyciągam lekcje
deszczu słonych łez szkole percepcje
zatrzymaj mnie a będę twoją śmiercią drugą w kolejce
podziemia wiesz od dziś za to po kres możliwości precz
zdradliwym kurwom pierdole znajomości
które kosztują zbyt wiele łez wylanych na próżno
siema brat co u mnie u ciebie pewnie podwójnie
wspólnie komitywa by przyjaźni dać wyraz
to słony deszcz inspiracji do póki nie wygasł
w nas żar konsternacji to jak oliwa dla ognia
determinacji co dnia chce żyć godnie to nie zbrodnia
nie kara ginąc na oczach zapłakanych
kielich w górę za przelaną gorycz w nas samych
zdrówka, tak, wasze zdrowie, kurwa

[zwrotka 3: skor]
ogarnij ogrom tu zło kontra dobro
co krok ta droga pod prąd jak pocałunek z kobrą
zdradza to wiarygodność czy godność wiary odtąd
władza kontra bezwład kwiaty kontra samotność mędrca
dalej w wersach trwa sp-cer przez wersal
ja się wwiercam jak bym miał w gardle wiertła
świadomość to twierdza chodź twierdzą że wkręcam
ja dalej napędzam i ujarzmiam potencjał (wiesz)
płonie teatr i my dopierdalam tlen w turbiny
po drugiej stronie kurtyny nie gdzie nieme manekiny
my kontra nasze winy gonimy za czasem
wyginamy wskazówki z plasteliny domek na sen
dusza wyrusza na sp-cer w poszukiwaniu echa
gdy nawlekam na wersy każdy człowieczeństwa detal wiesz
nie czekam nie ominę przeszkód
idę więc to jak sp-cer w deszczu



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...